Archiwum Polityki

Kanon w załączniku

W ubiegły wtorek po raz pierwszy „Gazeta Wyborcza” dołączyła do swego wydania książkę – słynne „Imię róży” Umberto Eco. Okazały tom w sztywnej okładce dostali czytelnicy w prezencie, ale już od następnego tygodnia chętni do dalszego kolekcjonowania zapowiedzianej serii będą musieli za kolejne tytuły płacić po 15 zł (plus cena gazety). Przedsięwzięcie pomyślano z rozmachem; do 12 października ma trafić do czytelników 19 tytułów

Pomysł „Gazety Wyborczej” oryginalnie łączy marketing z popularyzacją literatury. Z jednej strony zapewne poprawi wyniki sprzedaży, przysporzy gazecie popularności. Z drugiej, stanowi interesującą propozycję dla miłośników dobrej powieści; 15 zł za książkę to w dzisiejszych czasach atrakcyjna oferta. Zdaniem wydawców ta cena odpowiada mniej więcej kosztom produkcji. Całość jest odważnie reklamowana jako „kolekcja największych powieści XX wieku”, wspomina się nawet o „kanonie światowej prozy”. Tu akurat można by się długo spierać. O ile bowiem niewielu kwestionowałoby włączenie do niego „Mistrza i Małgorzaty” Bułhakowa, „Stu lat samotności” Marqueza, „W stronę Swanna” Prousta czy „Blaszanego bębenka” Grassa, o tyle można już dyskutować o książkach Vonneguta, Gravesa, Agathy Christie, czy zwłaszcza Alistaira MacLeana („Działa Nawarony”). Nie ulega natomiast wątpliwości, iż jest to zestaw lektur w zdecydowanej większości bardzo popularnych. I w tym tkwi źródło ewentualnego sukcesu lub porażki całego przedsięwzięcia. Z jednej bowiem strony, czym bardziej kusić i co z takim rozmachem promować, jak nie klasykę. Z drugiej, niemal wszystkie pozycje z kanonu „Gazety” były wydawane wielokrotnie i w niemałych nakładach.

Polityka 24.2004 (2456) z dnia 12.06.2004; Kultura; s. 56
Reklama