Archiwum Polityki

Rozmowa z jastrzębiem

Zdziałasz dużo więcej uprzejmym słowem i karabinem niż samym tylko uprzejmym słowem – cytuje Ala Capone w rozmowie z „Polityką” amerykański minister obrony Donald Rumsfeld, jeden z najbardziej kontrowersyjnych polityków świata.

Nie jestem zblazowany. Robił na mnie wrażenie. Siedziałem przy stole naprzeciw niego w odległości metra. Poprzedniego dnia Rumsfeld złożył w Kongresie eksplikację nowego, największego w historii budżetu Pentagonu – 401,7 mld dol. dla 1,4 mln żołnierzy w służbie czynnej i 1,2 mln gotowych rezerw. Rozmawialiśmy na marginesie dorocznej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, na skraju Englischer Garten, blisko dawnej siedziby Radia Wolna Europa. Nawiasem mówiąc, dziś w budynku mieści się jeden z wydziałów uniwersytetu, a Kati, która tam pracuje, mówiła: – Będziesz rozmawiał z najbardziej nielubianym człowiekiem w Niemczech. Wiemy, ile Amerykanom zawdzięczamy, chcemy, by tu została największa ich baza. Ale ludzie nie mogą mu wybaczyć, że nazwał nas „starą Europą”. Poczuliśmy, jakby nas czas minął. To tylko pogłębia nasz paskudny dziś nastrój.

Najbardziej nielubiany człowiek? Nie tylko Hotel Bayerischer Hof, miejsce konferencji, ale wszystkie ulice wokół były przecięte kordonami policji. „Zatrzymać globalną wojnę krajów NATO”, „Zabronić niemieckiej armii opuszczania kraju” – głosiły transparenty demonstrantów. Na oko jednak policjantów było więcej niż protestujących. Boją się naszej krytyki, brakuje na oświatę, a na bezpieczeństwo – ile kto chce – tłumaczył mi jeden z nich. Rumsfeld nie sprawia wrażenia człowieka, który by się bał. Urodził się w Chicago, na studiach w Princeton uprawiał zapasy, w wojsku służył jako pilot, a w cywilu z upodobaniem ścigał się na motocyklach i skakał ze spadochronem. Był jeszcze za Nixona ambasadorem w NATO, a potem najmłodszym w historii kraju ministrem obrony (za Forda, w 1975 r.). To on – podobno – ostatecznie przesądził w Waszyngtonie o wojnie w Iraku.

Polityka 9.2004 (2441) z dnia 28.02.2004; Świat; s. 58
Reklama