Archiwum Polityki

Bliżej, ale daleko

+++

Najnowsza płyta Ritchiego Hawtina vel Plastikmana jest wybitna z dwóch powodów. Jest najlepsza w ponaddziesięcioletnim dorobku artysty. To także jedna z najbardziej interesujących propozycji awangardowego techno ostatnich lat. Hawtin na nowo definiuje pojęcie minimal music. I choć słychać głosy, że Kanadyjczyk zelżał, stał się bardziej komercyjny, jego muzyka nadal jest bezkompromisowa. I przeznaczona dla melomanów o mocnych nerwach. „Closer” bowiem to dźwiękowa wizja świata zimnego i pustego. A właściwie zapis neurotycznego stanu obserwatora weń wrzuconego. Absolutnie samotnego w świecie, w którym nawet Oko Opatrzności zamieniło się w straszącą z okładki płyty zimną tęczówkę. To oko już nie chce dostrzec nikogo. Dobywający się gdzieś zza niego głos pozbawia wszelkiej nadziei: „Nie proś mnie o pomoc, pomóż sobie sam”. Wbrew tytułowi płyty to przejmująca muzyczna opowieść o egzystencjalnym oddaleniu. Równie przejmująca jak słynna płyta, pod tym samym tytułem, nagrana niemal ćwierć wieku temu przez Joy Division. Choć tak inna. Aż ciarki przechodzą...

Plastikman „Closer”, EMI

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 9.2004 (2441) z dnia 28.02.2004; Kultura; s. 71
Reklama