Archiwum Polityki

Nos

Dawne to czasy ciemnoty rozświetlonej jedynie blaskiem świec: w ławkach siedzieli uczniowie, cofając przezornie ręce, gdyż zbliżał się nauczyciel zadający pytania. Odpowiedź na nie wymagała namysłu, odwołania się do mowy ksiąg, przykładów zaczerpniętych z przypowieści podnoszących jednostkowe doświadczenie do sfery uogólnień. W takiej właśnie szkółce nauczyciel podrzucił temat do rozważań:

– Jaki jest najmniej wrażliwy ludzki organ?
I co się okazało po debacie ekscytującej jak dzisiaj spędy niewygadanych działaczy:
– Najmniej wrażliwy organ to nos. Wodzą nas za nos, wodzą, a my, cholera, nic nie czujemy.
Nos wdychający kurz teatralnych garderób to selekcjoner talentów:
– Żeby zagrać Cyrana, potrzebny jest albo mistrzowski warsztat, albo okazały nochal – znana to, wielokrotnie sprawdzona opinia.
Nos jest także symbolem plastyczności natury człowieczej. Mówi się: – On ma nosa! A satyryk zaraz to podchwytuje, pisząc kuplety:

Obejrzeć wszystkim przyrząd radzę,
Co poprzez życie wiedzie mnie,
A zwie się pięknie: nos, die Nase,
The nose, il naso, Hoc, le nez.

Przytoczyłem fragment piosenki pióra Antoniego Marianowicza z jednoaktówki „Kłopoty z popiersiami”. Wtedy, proszę państwa, popiersie to był kłopot, w ich kierunku zwracał się wzniesiony nos-barometr. Dzisiaj inaczej: nosy spuszczone na kwintę filtrują gnilny zapach, fetor korupcji.

Kto znalazł się na topie w korupcyjnym rankingu? Poczytałem gazety, popytałem znajomków. Wyszło, że baron obdarzony hojnie nosem do biznesu. Tu i ówdzie odezwały się głosy, żeby wreszcie przestać posługiwać się tytułem, też zawłaszczonym i pospiesznie sprywatyzowanym. Jacy bowiem arystokraci z tych partyjnych fachowców (to nowość, do tej pory fachowiec bywał bezpartyjny).

Polityka 9.2004 (2441) z dnia 28.02.2004; Groński; s. 109
Reklama