Archiwum Polityki

SLD bez Instytutu?

Prof. Kazimierz Kik zrezygnował z dyrektorowania w Instytucie Badań Społecznych SLD. – Dano mi ultimatum: albo będę w ciszy budować zaplecze partii, albo odchodzę – wyjaśnia. W partii od dłuższego czasu słychać było głosy, że działający zaledwie od pół roku Instytut nie spełnia oczekiwań. Jego dyrektor publicznie krytykował SLD. Nie ukrywał przed mediami, że źle ocenia weryfikację. Jest także przeciwnikiem łączenia stanowiska szefa państwa i szefa partii politycznej. Takie poglądy wzbudzały wśród wielu członków kontrowersje, a wśród części kierownictwa, w tym Leszka Millera, niechęć. Prof. Kazimierza Kika, politologa, który od wielu lat uczestniczy w życiu politycznym, podejrzewano o zamiar prowadzenia wewnątrzpartyjnej gry. Kik, teraz członek SLD, był współinicjatorem Ruchu 8 lipca, po rozwiązaniu PZPR przeszedł do partii Tadeusza Fiszbacha, działał w Unii Pracy.

Do współpracy z Instytutem pozyskał kilkudziesięciu profesorów, m.in. Jacka Wodza, Tadeusza Kowalika, Kazimierza Łastowskiego, Jacka Raciborskiego. – W partii, w której „nie ma ducha”, chcieliśmy być wyrzutem sumienia – mówi Kik. – Myśleliśmy, że wpłyniemy na jej kształt ideowy, ale aparat partyjny liczy, a nie czyta. Nie wiadomo, kto zastąpi Kika na stanowisku dyrektora Instytutu. Wymienia się nazwisko prof. Jerzego Wiatra. – Będzie to już jednak zupełnie inny Instytut – mówi Kik.

Polityka 7.2004 (2439) z dnia 14.02.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 13
Reklama