Archiwum Polityki

Prężne doki

Małe stocznie dystansują gigantów szybkością działania, elastycznością i gotowością przyjęcia nietypowych zleceń. Dzięki temu żyją na europejskim rynku.

Queen Mary 2” to największy i najdroższy statek pasażerski świata. Wyruszył niedawno w swój pierwszy rejs z Southampton na Florydę. W jego wyprodukowaniu miała swój udział gdańska stocznia Maritim, która wykonała tzw. gruszkę, czyli zaokrąglony element na dziobie. Kontrakt opiewał na 2 mln euro, dał przez kwartał zajęcie 200 pracownikom firmy, a kierownictwu nadzieję na następne zamówienia od producenta luksusowych wycieczkowców.

Z kolei Gdańska Stocznia Remontowa będzie miała swój pośredni udział w produkcji najnowszego i największego samolotu Airbus A-380, dzięki temu, że zbudowała wartą 8 mln euro pływającą stację (rodzaj stalowego pontonu). Zacumowana w rejonie Bordeaux posłuży ona do przeładunku kadłubów A-380 wykonywanych w Niemczech, skrzydeł produkowanych w Anglii i stateczników ogonowych z Hiszpanii. Elementy te będą dostarczane statkiem ro-ro na pokład stacji, a potem barkami popłyną Garonną do portu rzecznego Langon. Dalej, już lądem, pojadą do Tuluzy.

Wcześniej Gdańska Stocznia Remontowa była poddostawcą przy budowie imponującego mostu, który połączył Danię ze Szwecją. W Gdańsku już wiedzą, że rynkowych nisz nie wolno lekceważyć. Często startują w przetargach na budowę lub przebudowę nietypowych konstrukcji, specjalistycznych statków, kablowców przeznaczonych do układania podmorskich linii telekomunikacyjnych, platform wiertniczych, mieszkalnych itp.

Tym samym tropem podąża znacznie mniejsza Morska Stocznia Remontowa w Świnoujściu. – Mamy tylko dwa niewielkie doki, rynek małych statków się kurczy, a inwestycje kosztują – twierdzi prezes Marek Różalski. – Nie mieliśmy lepszego wyjścia, jak szukać prac, do których dok nie jest potrzebny. Robimy konstrukcje stalowe, głównie pokłady do platform wydobywczych ropy i gazu.

Polityka 7.2004 (2439) z dnia 14.02.2004; Gospodarka; s. 40
Reklama