Archiwum Polityki

Choroba żużlowa atakuje

Był sobie klub żużlowy Pergo Gorzów (dawniej po prostu Stal, a dzisiaj Stal Telenet), który walczył w ekstraklasie. W takiej lidze potrzebna jest też ekstrakasa, bo żużel na superpoziomie dużo kosztuje. Władze miasta przyznały więc Pergo dotację w wysokości 600 tys. zł, nie bacząc na to, że klub należał do prywatnych właścicieli, a samorządy mogą dotować jedynie „realizację zadań publicznych z zakresu kultury fizycznej”. Prezesem Pergo Gorzów był Les Gondor, Polak ze szwedzkim paszportem, który w środowisku sportowym dał się poznać jako prezes sekcji piłkarskiej Pogoni Szczecin (to za jego kadencji klub wpadł w długi i spadł do II ligi).

W Gorzowie już drugą kadencję rządzi prezydent miasta Tadeusz Jędrzejczak (SLD), który chwali się w oficjalnym życiorysie, iż jest przyjacielem czołowych postaci polskiego życia kulturalnego i politycznego. Prezydent aprobował w 2001 r. decyzję swojego podwładnego Stanisława W., naczelnika wydziału sportu w Urzędzie Miasta, o przyznaniu dotacji dla żużlowców.

Być może nie byłoby nic szczególnie złego w fakcie dotowania przez miasto klubu sportowego (chociaż Regionalna Izba Obrachunkowa oprotestowała taką metodę gospodarowania publicznym groszem), gdyby nie pewien drobiazg. Otóż, zanim miasto otworzyło dla Pergo swój skarbiec, prezydent Jędrzejczak w towarzystwie wiceprezydenta Bogusława Andrzejczaka (SLD) i naczelnika wydziału sportu Stanisława W. udał się na nietanią wycieczkę do Sydney na olimpiadę. Radni opozycyjni zwietrzyli w tym coś podejrzanego i podnieśli raban, ale prezydent zapewnił, że wyjazd nie miał nic wspólnego z jego działalnością publiczną, był sfinansowany z prywatnych środków, a część kosztów pokrył pewien kolega prezydenta mieszkający za granicą.

Polityka 6.2004 (2438) z dnia 07.02.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama