Archiwum Polityki

Cesarz Hu w Paryżu

Wizytę we Francji złożył przywódca Chin Hu Jintao, którego Republika Francuska, ojczyzna praw człowieka, przyjmowała jak cesarza. Hu entuzjastycznie oklaskiwany wygłosił przemówienie w Zgromadzeniu Narodowym, prezydent Jacques Chirac rozpływał się w komplementach. No cóż, Hu przed wizytą zapowiedział, że zakupi we Francji 21 samolotów A320 Airbus, interesował się francuską szybką koleją (TGV) dla przyszłej linii kolejowej łączącej Pekin z Szanghajem, w przyszłości i Hongkongiem, oraz obiecał zwracać się do Francji w sprawach współpracy w dziedzinie technologii jądrowej. Nie było oczywiście mowy o łamaniu praw człowieka albo jakiejkolwiek krytyce polityki Pekinu, choćby na miarę krytyki, jakiej Francja nie szczędzi sojuszniczej Ameryce. Prezydent Chirac tak był przejęty wizytą Hu, że publicznie – w jego obecności – atakował Tajwan za „agresywną postawę”, choć Tajwan chce tylko zorganizować referendum, czy ma się wyposażyć w obronę rakietową na wypadek, gdyby Chiny chciały siłą odzyskać zbuntowaną wyspę. Na nic się zdały komentarze pięknoduchów – w tym nawet prawicowego dziennika „Le Figaro” – że „by przypodobać się gościowi, Chirac posunął się za daleko”. Dziś dyplomacja jest w służbie gospodarki, wypada się tylko uczyć od fachowców w tej dziedzinie.

Polityka 6.2004 (2438) z dnia 07.02.2004; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 16
Reklama