Archiwum Polityki

Rozkaz: przemyśleć!

Sędziemu Puczyłowskiemu chętnie wystawiłbym pomnik za obronę rozumu

Płk Jakub B. decyzje otrzymywane od generała W. przyjmował bezkrytycznie (...) i natychmiast przekazywał do realizacji majorowi Sz., mimo jego zastrzeżeń i protestów”. Tak przewodniczący składu sędziowskiego sędzia podpułkownik Sławomir Puczyłowski uzasadniał zróżnicowanie wyroku wobec trzech oficerów oskarżonych o przyczynienie się do katastrofy Iskry podczas defilady Święta Niepodległości w 1998 r.

Generał wydawał błędne, ryzykanckie rozkazy, bo pewnie chciał się przypodobać politykom stojącym na trybunie. Dostał za to rok więzienia w zawieszeniu. Pułkownik rozkazy posłusznie przekazywał, bo zapewne oportunistycznie sądził, że skoro dostał rozkaz, to przecież on już nie odpowiada. Dostał za to pół roku w zawieszeniu. Major protestował, ale wykonywał. Dla niego karą był proces. Postępowanie wobec majora zostało przez sąd umorzone.

Sprawa z pozoru banalna przemknęła przez media jako ciekawostkowe nawiązanie do sensacji sprzed lat. Ale ten wyrok nie powinien przejść niezauważony. Słowa sędziego Puczyłowskiego nie powinny się rozpuścić w morzu medialnego szumu. Bo rzadko zdarzają się wyroki tak pouczające, a zwłaszcza tak głęboko penetrujące z pozoru niewymierne aspekty publicznej obyczajowości.

To nic, że ten wyrok wydany przez wojskowych sędziów odnosi się do specyficznej sytuacji żołnierskiej zależności służbowej. A właściwie – tym lepiej, że odnosi się on do zależności służbowej, która jest radykalnie silniejsza niż jakakolwiek inna. Bo znaczy to z grubsza tyle, że nawet w warunkach wojskowej dyscypliny każdy sam odpowiada za wszystko, co robi, czemu się nie przeciwstawia albo przeciwko czemu przynajmniej nie protestuje. I to odpowiada karnie! Nie tylko moralnie, nie tylko w swoim własnym sumieniu, ale przed trybunałem nie można się zasłaniać posłuszeństwem, dyscypliną, szefem, który kazał albo oczekiwał, zapotrzebowaniem, grzecznością, ufnością w przełożonego ani niczym podobnym.

Polityka 5.2004 (2437) z dnia 31.01.2004; Komentarze; s. 16
Reklama