Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Gdy dyplomata nabroi

Ambasador Ukrainy trafił na posterunek warszawskiej policji. Funkcjonariusze zatrzymali go przy okazji kontroli samochodu. Dyplomata nie miał przy sobie dokumentów, a ostatnio coraz częstsze są kradzieże aut korpusu. Pracownicy ambasady potwierdzili jednak tożsamość swojego szefa. Według Ministerstwa Spraw Zagranicznych spekulacje mediów o tym, że dyplomata mógł prowadzić samochód pod wpływem alkoholu, są nieuzasadnione.

W ostatnich trzech latach na jeździe „po kieliszku” zatrzymano dwóch dyplomatów – przedstawiciela kraju arabskiego oraz jednego z naszych sąsiadów. MSZ nie zgadza się na ujawnienie nazw tych państw, bo zawarto umowę dżentelmeńską, zgodnie z którą dyplomaci wrócili do domu, a strona polska uznała sprawę za niebyłą.

Policjanci zawiadamiają MSZ za każdym razem, kiedy przypuszczają, że zatrzymana przez nich osoba może być zagranicznym dyplomatą. Po potwierdzeniu statusu zatrzymanego muszą go wypuścić ze względu na immunitet dyplomatyczny lub konsularny (chyba że ujęty stwarzałby zagrożenie życia dla obywateli, taka sytuacja jednak na razie się nie zdarzyła). Potem resort kieruje do ambasady notę dyplomatyczną, w której informuje, jakiego przewinienia delikwent się dopuścił. – Jeśli doszło do szczególnie rażącego naruszenia prawa, władze kraju, z którego pochodzi zatrzymany, w trybie pilnym wnoszą o odwołanie przedstawiciela – mówi rzecznik MSZ Bogusław Majewski. Po przekroczeniu granic ojczyzny dyplomata przestaje być chroniony immunitetem. Żadna z osób wycofanych w ostatnich latach z Polski nie poniosła jednak w swoim kraju konsekwencji prawnych złamania naszych przepisów.

Polityka 36.2003 (2417) z dnia 06.09.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama