Archiwum Polityki

Próba przyjaźni

W związku z artykułem Adama Szostkiewicza [„Przyjaźń w jedną stronę”, POLITYKA 33, dot. trudności w uzyskaniu wizy do USA – red.] czuję się jako pomysłodawca rezolucji Sejmu RP z 12.06.2003 r. w sprawie zniesienia obowiązku wizowego dla obywateli RP podróżujących do Stanów Zjednoczonych – wywołana do tablicy.

Trudno zgodzić się z poglądem wyrażonym przez Marię Rudensky Silver, wicekonsul Stanów Zjednoczonych w Ambasadzie w Warszawie, która mówi, że aktywny udział Polski w procesie stabilizacji Iraku „nie ma nic wspólnego z wizami”. Polityka (w tym również zagraniczna) jest zbiorem naczyń połączonych. (...) Jeżeli więc polski żołnierz walczący ramię w ramię ze swoim amerykańskim kolegą będzie musiał później stać po promesę wizy w długiej krętej kolejce, to jest to praktyka chora. A jeżeli coś jest chore, to należy to leczyć. (...)

Polacy rozumieją, że po 11 września Stany Zjednoczone mają prawo do wdrożenia nowych systemów bezpieczeństwa, które pozwolą Amerykanom uniknąć podobnych dramatów. Jednak co my u licha mamy z tym wspólnego! Niechaj Amerykanie zapalą świecę i poszukają na świecie innego, bardziej przyjaznego narodu, który z takim sentymentem patrzy w stronę USA. Politycy amerykańscy powinni pamiętać, że przyjaźń nie jest dana raz na zawsze. Podlega ona stałej weryfikacji, poddawana jest coraz to nowym próbom, wystawiana jest na różnego rodzaju presje (a niektórzy politycy UE już pokazali, że potrafią).

Wypada się zgodzić z autorem, że „Ameryka nie jest teraz politycznie gotowa do czynienia wyjątków od reguły”. I o tym powinni pamiętać Amerykanie polskiego pochodzenia, do których będą się przymilać kolejni kandydaci na urząd prezydenta USA.

Polityka 36.2003 (2417) z dnia 06.09.2003; Listy; s. 92
Reklama