Kawał o martwym dziadku, którego rodzina wystawiała w oknie w dniach wypłaty emerytury, a skryty pod parapetem wnuczek machał jego ręką w kierunku zbliżającego się listonosza, ma brodę do ziemi. Życie opowiada jednak podobne makabryczne dowcipy. Otóż w Czerwionce-Leszczynach k. Rybnika zawiadomieni przez sąsiadów policjanci odkryli w domu rodziny G. zwłoki 70-letniej kobiety. Według wstępnych ustaleń zmarła siedziała w fotelu w kuchni przynajmniej od dobrych trzech tygodni. W sąsiednim pokoju spały kompletnie pijane dzieci: 40-letni Eugeniusz i 42-letnia Irena. Zmarła „odebrała” 18 sierpnia rentę, którą „przekazała” dzieciom, a te poszły w takie tango, że wszystko się zatarło i czas stanął w miejscu. Dlatego córka upiera się, że mamusia opuściła Boży świat zaledwie dwa dni przed wtargnięciem policji. Wzięła pieniądze i dopiero potem zmarła. Warto umacniać polską rodzinę, skoro potrafi ona żyć tak zgodnie, nawet gdy częściowo nie żyje.
Polityka
36.2003
(2417) z dnia 06.09.2003;
Fusy plusy i minusy;
s. 94
Reklama