Polityka: – Po ostatnich wydarzeniach jesteśmy w pewnej konfuzji. Zostaje pan w rządzie na chwilę, na dłużej czy też może na dobre i na złe?
Jerzy Hausner: – Będę w rządzie do końca. Jest jeden warunek: muszę mieć przekonanie, że moja działalność przyczynia się do prowadzenia dobrej polityki gospodarczej w państwie. Jeżeli uznam, że nie jest to możliwe, to oczywiście będę z tego wyciągał wnioski.
To właśnie uzgodnił pan z premierem?
Mieliśmy dwie ważne rozmowy w dwóch zasadniczych kwestiach. Chciałem precyzyjnie ustalić, co oznacza exposé premiera w części dotyczącej wydatków socjalnych: do czego w imieniu rządu się zobowiązał i tym samym jakie są warunki polityczne naprawy finansów publicznych. Dostałem dwie satysfakcjonujące mnie odpowiedzi. Po pierwsze, nie wycofujemy się z reformy systemu rentowego. Po drugie, rezygnacja z niektórych elementów planu naprawy finansów, np. zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, oznacza zobowiązanie SDPL do popierania pozostałych przedłożeń rządowych, w tym w szczególności ustawy o waloryzacji emerytur i rent.
Jednocześnie premierowi, ale też przecież przyjacielowi, postawiłem pytanie: Marek, do czego mnie w tym rządzie potrzebujesz? I czy jesteś naprawdę pewien, że chcesz mnie w swoim rządzie. Usłyszałem, że bez wątpienia tak. Mam w nim pełnić rolę koordynatora polityki gospodarczej. To ja za nią odpowiadam, a ministrowie gospodarczy uzgadniają ze mną zasadnicze sprawy. Jeśli pojawia się różnica zdań, to problem przedstawiamy premierowi.
Mimo wszystko w poprzednim rządzie pańskie wpływy wydawały się większe. W końcu był pan w nim jedynym uznanym ekonomistą.