Archiwum Polityki

Droga pamięć

Za „bezwzględną wojnę na wyniszczenie” uznał poseł Zbigniew Ziobro rządową zapowiedź oszczędności w budżecie Instytutu Pamięci Narodowej. Tymczasem w tym roku podatnicy zapłacą na IPN 208 mln zł, czyli ponad dwukrotnie więcej niż w 2005 r. (wtedy budżet IPN wynosił 96 mln).

Instytut zatrudnia dziś ponad 2,2 tys. pracowników (w roku ubiegłym było ich niespełna 2 tys.). Przeciętne wynagrodzenie miesięczne w IPN przekracza 4,2 tys. zł. Dla porównania: w pionie edukacji IPN świeżo upieczony doktorant dostaje właśnie ok. 4200 zł, a „główny specjalista” – ok. 6 tys. zł. Tymczasem adiunkt (a więc naukowiec ze sporym już zwykle dorobkiem) Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego ma ok. 3,5 tys. zł pensji. Z kolei prokuratorzy IPN (jest ich ponad stu) zarabiają ponad 9,5 tys. zł, czyli na poziomie prokuratorów apelacyjnych – jednego z najwyższych szczebli kariery w zawodzie.

W ubiegłym roku zarobki w IPN wzrosły o ponad 21 proc. Instytut dostał na podwyżki dodatkowe 20 mln zł z rezerwy celowej. Wcześniej z tego samego źródła zainkasował ekstra ponad 1,5 mln „na dofinansowanie zadań związanych z realizacją nowelizacji ustawy o IPN” (z których zresztą nie wszystkie musiał wykonywać, bo Trybunał Konstytucyjny część z nich zakwestionował).

Teraz prezes Kurtyka domaga się zwiększenia budżetu IPN o 25 proc. – na 2009 r. chce dostać 256 mln zł. KB

Polityka 39.2008 (2673) z dnia 27.09.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 6
Reklama