Archiwum Polityki

Gwiezdne wojny: Wojny klonów

Kiedy w maju 2005 r. na ekranach kin pojawiła się „Zemsta Sithów”, ostatnia część „Gwiezdnych wojen”, miłośnicy tej najpopularniejszej w dziejach spaceopery mogli powtórzyć za Darthem Vaderem: koło się zamknęło. Tymczasem „Gwiezdne wojny” znów trafiły do kin – wyreżyserowane przez Dave’a Filoniego „Wojny klonów” to niemal stuminutowa animacja, zrealizowana w mangopodobnym stylu, będąca zarazem pilotem telewizyjnego serialu, którego emisja ma się rozpocząć jesienią tego roku. Opowiada o wydarzeniach rozgrywających się pomiędzy drugim („Atak klonów”) a trzecim („Zemsta Sithów”) epizodem „Gwiezdnych wojen”. Zobaczymy tu wszystko, co powinno się znaleźć w „Gwiezdnych wojnach”: pojedynki na miecze świetlne, sceny batalistyczne z udziałem setek żołnierzy i wielkie kosmiczne bitwy. Pojawią się najważniejsze postacie trzech pierwszych epizodów: Anakin, Obi Wan Kenobi, mistrz Yoda, hrabia Dooku i potężny Mace Windu. W scenariuszu umieszczono aż dwie niezwykle wyraziste bohaterki – uczennicę Anakina i ciemną Jedi Asajj Ventress. To z pewnością ukłon w stronę bardziej wyemancypowanych fanek Star Wars, które do tej pory mogły identyfikować się jedynie z Leią. Krytycy, zwykle niechętni „Gwiezdnym wojnom”, nie pozostawili na tytule suchej nitki, ale fanów z pewnością to nie odstraszy.

Jan M. Długosz

Polityka 39.2008 (2673) z dnia 27.09.2008; Kultura; s. 66
Reklama