Archiwum Polityki

Jak tępiłem rock’n’rolla

IPN ma już tyle pieniędzy, że prowadzi badania nad rolą gitarzystów i kabareciarzy w walce z totalitaryzmem. „Rzeczpospolita” przyniosła dodatek „Artyści w pętli PRL”, ze stemplem (dosłownie i w przenośni) IPN, częściowo poświęcony martyrologii rocka i kabaretu w „systemie”. W artykule „Chleba, Wyrobka i rock’n’rolla…” dr Anny Idzikowskiej-Czubaj czytamy o początkach rocka w Polsce. Teza: rock to był bunt. Jak zwykle w publikacjach propagandowych, jeden (Bogusław Wyrobek, pionier tej muzyki w Polsce) był cacy, a jego krytycy – be. „Naruszenie zakazów oznaczało wystąpienie przeciwko hierarchii wieku, niezmiernie ważnej w ówczesnym życiu społecznym. Te hierarchie bardzo wyraźnie było widać podczas rock’n’rollowych koncertów. Sale wypełnione były przede wszystkim młodymi ludźmi, jednak w pierwszych rzędach siedzieli ludzie dorośli, często starzy – zasłużeni przedstawiciele związków, kółek, zrzeszeń. Dorośli siedzieli prosto, raz po raz odwracając się i patrząc z niesmakiem na to, co działo się za ich plecami” – pisze A. I.-C.

Nie wiem, jak pani Idzikowska, ale ja na tamtym koncercie nie widziałem starych i zasłużonych przedstawicieli związków ani kółek gospodyń wiejskich. Jednym z niewielu starych, wysłużonych przedstawicieli, którzy w 1959 r. odwracali się z niesmakiem, byłem ja – wówczas taki sam wyrostek jak Bogusław Wyrobek, a nawet o rok młodszy. Mieliśmy wtedy po 20 lat. Cały kwartet Rhythm and Blues, razem ze mną – jego pogromcą – liczył wówczas sto lat. „Najwięcej emocji – czytamy w publikacji IPN – wzbudził artykuł Daniela Passenta w »Polityce« »A rachunki odrobione«.

Polityka 39.2008 (2673) z dnia 27.09.2008; Passent; s. 120
Reklama