Pracownicy byłego Ministerstwa Przekształceń Własnościowych przyznają, że sprawę znaków towarowych przegapiono. Były poważniejsze problemy do rozwiązania, brakowało specjalistów, nikt nie wiedział, jak wyceniać wartość marek, nikt też nie zwracał uwagi, czy firmy trafiają do rąk nowych właścicieli z prawami do znaków, czy bez.
- Inwestorzy nie upominali się o stare znaki towarowe prywatyzowanych firm, myśmy o nich nie przypominali - mówi jeden z urzędników b. MPW. - Byliśmy przekonani, że po to inwestują w Polsce, by produkować tu pod własnym szyldem i własnymi markami.
Zapomniany Wedel
Tak doszło do jednej z większych markowych wpadek, jaka miała miejsce przy prywatyzacji Wedla. - W umowie z koncernem PepsiCo nie znalazły się zapisy dotyczące znaków towarowych - twierdzi wiceminister skarbu Jacek Ambroziak. - To był poważny błąd. Jego skutkiem może być zniknięcie najsłynniejszej polskiej marki.
Tymczasem dziś widać wyraźnie, że przedmiotem transakcji była właśnie marka Wedla, a nie zabytkowe budynki fabryczne i przestarzałe linie technologiczne. Korzystając z renomy słynnej polskiej firmy PepsiCo szybko zbudowało sobie mocną pozycję na polskim rynku. Dziś wyprzedaje po kawałku Wedla robiąc przy tym znakomity interes. Brytyjska firma Cadbury zdecydowała się na kupno Jedynej, czekoladowego fragmentu wedlowskiej firmy, nie dlatego, że potrzebuje nowych zakładów, bo już je ma, ale dlatego, że chce przejąć potężny wedlowski udział w rynku, którego sama (mimo własnej światowej marki) nie zdołała sobie wypracować. Na razie nie zdradza, co zrobi z wedlowskimi znakami. Istnieje jednak obawa, że kierując się globalną strategią może schować Wedla do lamusa. Cadbury na wszystkich rynkach działa pod własnym znakiem.
Tytoń krzepi
Świadomość, że znaki towarowe mają wymierną wartość, pojawiała się po raz pierwszy w 1995 r.