Równocześnie jednak pisma teatralne należą do najciekawszych periodyków kulturalnych. Rozwija się refleksja naukowa czy paranaukowa w postaci antropologii teatru, o której dawniej nikt nie słyszał.
Istnieje też zjawisko teatralizacji współczesnego życia publicznego. Mówi się o scenie politycznej. Tu jednak pytanie: którego z aktorów dzisiejszej sceny politycznej można porównać z Hitlerem czy Stalinem? Przecież ich wpływ na ludzi był magiczny i magnetyczny, nieporównywalny z wpływem żadnego z polityków dzisiejszych.
W 1949 r. Antoni Słonimski przeprowadził w Anglii dla wychodzącego w Warszawie tygodnika społeczno-kulturalnego "Odrodzenie" wywiad z laureatem nagrody Nobla, znakomitym dramaturgiem brytyjskim G.B. Shawem, który mówi: "Jestem zwolennikiem Stalina. Jestem fabianistą i twierdzę, iż rewolucja rosyjska, rozpoczęta przez Lenina i Stalina, zwyciężyła trockizm, tworząc kraj kolektywnego rolnictwa, o jakim kiedyś marzyli fabianiści".
Shaw był współzałożycielem Fabian Society, socjalistycznego ruchu reformistycznego w Anglii. Nazwa pochodziła od wodza rzymskiego Fabiusza Kunktatora, którego dewiza brzmiała "Nic gwałtem, trzeba poczekać". Fabianiści byli zwolennikami drobnych kroków, przeciwnikami rewolucyjnego gwałtu. Propagowali spółdzielczość, m.in. rolną.
Shaw w 1949 r. był już bardzo stary. Jednak jego wypowiedzi nie można tłumaczyć sklerozą, ponieważ entuzjastą Stalina był zawsze. Przed wojną, gdy sztuki Shawa cieszyły się rekordowym powodzeniem na scenach polskich i światowych, Irzykowski pisał w recenzji wystawionej w Teatrze Polskim "Milionerki": "Shaw należy do tych socjalistów, którzy w socjalizmie widzą tylko problem organizacji (.