Archiwum Polityki

Unik

Kiedy sędzia Andrzej Chmielewski odczytał orzeczenie w sprawie katastrofy promu "Jan Heweliusz", na sali rozpraw Odwoławczej Izby Morskiej w Gdyni zapanował nastrój powszechnej szczęśliwości. Cieszyły się i marynarskie wdowy, i przedstawiciele armatora. Mijają tygodnie, a nikt nie umie powiedzieć, jakie ów werdykt niesie konsekwencje. Orzeczenie jest ostateczne, a wątpliwości ciągle przybywa.

- Wyszłyśmy z sali w euforii, bo sędzia dużo się rozczytywał, że statek w takim stanie nie powinien był wypłynąć w morze - mówi Krystyna Ostrzyniewska o sobie i innych wdowach po marynarzach z "Heweliusza". Dopiero potem, podczas spotkania, zarejestrowanego w lipcu ubiegłego roku, Stowarzyszenia Wdów i Rodzin Marynarzy Promu "Jan Heweliusz", przypomniawszy sobie uradowaną minę Marka Czernisa, prawnika Euroafriki, armatora statku, zaczęły się zastanawiać...

Wdowy zwróciły uwagę na stwierdzenie, iż prom w swój ostatni rejs wypłynął "niezdatny do żeglugi". Prawnik Euroafriki skoncentrował się bardziej na tym, co sąd II instancji pominął. W werdykcie OIM nie ma ani słowa o tym, że owa niezdatność do żeglugi przyczyniła się do katastrofy. To tak, jakby sąd lekarski stwierdził, że pacjent chory na raka zmarł na zawał serca. Czy można wówczas mieć pretensje do onkologa, iż leczył go niewłaściwie?

Krótko mówiąc, orzeczenie Odwoławczej Izby Morskiej wydaje się niezwykle zręcznym unikiem, wprost majstersztykiem asekuranctwa. Raz po raz powtarzają się w nim zastrzeżenia: "nie można wykluczyć", "prawdopodobnie". Po sześciu latach i wcześniejszych wielce rozbieżnych werdyktach, wydanych przez Izby Morskie w Szczecinie i w Gdyni, w tej największej w dziejach polskiej marynarki handlowej katastrofie, pozostaje ten ostateczny niedosyt.

Pojedynek na miny

Izby morskie nie mają uprawnień do orzekania kary w stosunku do osób winnych temu, że doszło do wypadku morskiego. W interesie bezpieczeństwa żeglugi zajmują się one jedynie badaniem przyczyn owych zdarzeń, błędów popełnionych przez ludzi i instytucje. Analizują także przebieg akcji ratowniczej, aby wskazać ewentualne niedociągnięcia. Orzeczenia izb traktowane są przez prokuratury i sądy powszechne jako rodzaj fachowej opinii, pomocnej w ustalaniu odpowiedzialności karnej i cywilnej.

Polityka 10.1999 (2183) z dnia 06.03.1999; Społeczeństwo; s. 65
Reklama