Archiwum Polityki

Wycena dowcipów

Zdarzenie sprzed wojny. Szczupły inaczej warszawski adwokat Leon O. ładuje się do dorożki. Dorożkarz wzdycha:

- Coś mi mówi, panie mecenasie, że na raz się nie zabierzemy!

Jak tu zabrać się na raz? W saloniku Moniki Olejnik w Trójce Jacek Rybicki szlocha, że rząd (obecny) jest cacy. Jedynie media nie potrafią go odpowiednio zareklamować. Towarek jest fecht, pierwsza klasa. Marne opakowanie sprawia, że nie dostrzega się zalet. Dlatego laureat wielu nagród, premier Buzek, co spojrzy na wskaźniki poparcia, to szepcze zadumany:

- Babcia powtarzała mi, że mogę liczyć na spadek. No i proszę, sprawdziło się.

Z tym opakowaniem Jacek Rybicki ma świętą rację. Może, mimo nawału zajęć, przeczytał wierszyk Brzechwy. O dwóch chłopczykach - optymiście i pesymiście. Pesymista zawsze marudził i kręcił nosem dostając prezent. Optymista zachowywał się, jak przystało na świadomego obywatela. Kiedyś dostał - "G. końskie zawinięte w różowy papierek".

"Optymista nasz skakał ze szczęścia i fikał:

Ja dostałem od wróżki pięknego konika!

Ileż z takim konikiem radości i uciech!

Ja dostałem konika tylko... konik uciekł".

Recepta na media: różowe okulary, różowy papierek. To co, że konik uciekł. Odłowimy i zreformujemy.

- Słuchaj, Tom - pyta farmer farmera w anegdotce - czy twoje koniska palą Camele?

- Zwariowałeś, chłopie.

- W takim razie twoja stajnia się pali.

O poprawę wizerunku rządzącej ekipy jestem spokojny. Nikt jej nie podskoczy. Przekonała mnie o tym odprawa, jaką minister Radek Sikorski dał mężowi aktorzycy Fondy. Ledwie Turner opowiedział (średni zresztą) żarcik - urzędujący minister III RP wydał z siebie ryk zgrozy. Oto obrażono Naród (z dużej litery), Polskę obrażono, imponderabilia szargnięto, papieża dotknięto do żywego.

Polityka 10.1999 (2183) z dnia 06.03.1999; Groński; s. 85
Reklama