Archiwum Polityki

Dróżnik

+++

Sukces kina, które można by określić jako minimalistyczne: miejsce byle jakie, przeciętność z dnia na dzień, osoby jakiekolwiek. Co prawda jedna z nich wyróżnia się niezwykłością: Bohater „Dróżnika” Fin jest karłem z urodzenia, liczy 135 cm, spotykają go głupie zaczepki z powodu jego wzrostu, ale nauczył się odnosić do nich obojętnie. Jednak woli unikać kontaktów i przenosi się na opuszczoną stację kolejową, gdzie pociągi nawet się nie zatrzymują. Niemniej narzuca mu się miejscowy sprzedawca hot-dogów, który nudzi się i uwielbia wtrącać się w życie sąsiadów, i nie unika go malarka już po czterdziestce, która schroniła się tu po nieudanym małżeństwie. Bywają podobne filmy o codzienności, „Dróżnik” jednak wyróżnia się klimatem. Nie jest to film o uczuciu, bo go nie ma, ani o zrozumieniu, bo osoby zbyt się różnią; jego treścią jest życzliwość, która niejako sama się wytwarza. Aktorzy nie są gwiazdami, niemniej tworzą kreacje tym bardziej przekonujące, że jako charaktery potoczne muszą obronić każdy swoją mało efektowną prawdę, zaś reżyser i scenarzysta Tom McCarthy subtelnie utrzymuje nastrój życia, zdawałoby się, pustego, które jednak ma intensywność. Wyjątkowo piękna komedia melancholijna. „Dróżnik” był nagradzany na festiwalach filmowych Sundance i San Sebastian, ostatnio został wyróżniony Independent Spirit Awards (najważniejsze wyróżnienie dla kina niezależnego w USA).

Zygmunt Kałużyński

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 11.2004 (2443) z dnia 13.03.2004; Kultura; s. 58
Reklama