Sztuczne wypełnienie jest techniką znaną nie tylko dentystom. Posługują się nią także geodeci i kartografowie przygotowując mapy terenów, na których znalazły się obiekty związane z bezpieczeństwem państwa. W „Warunkach technicznych” przetargu na wykonanie mapy topograficznej miasta Sztumu można przeczytać, iż na mapie tej dla „terenów niejawnych należy zastosować sztuczne wypełnienie naturalnymi elementami kolorystycznie i strukturalnie zbliżonymi do terenów otaczających np. lasem, zielenią miejską, budynkami itp.”. Okazuje się, że w Polsce nadal „fałszuje” się mapy, choć kamera zamontowana na samolocie lub satelicie potrafi zidentyfikować na ziemi obiekty o kilkudziesięciocentymetrowych wymiarach.
Jerzy Albin, prezes Głównego Urzędu Geodezji i Kartografii, zapytany przez nas o sens takich działań, odpowiedział, że jego służby „nie zajmują się »fałszowaniem« (...) materiałów kartograficznych. Wszelkie ewentualne zmiany wprowadzane celowo w treść map lub innych materiałów kartograficznych wynikają z obowiązku ochrony informacji niejawnych”.
Niezależnie jednak od tego, czy wypełnianie map sztucznymi lasami i budynkami jest fałszowaniem, czy jedynie celową zmianą ich treści, podczas wędrówek z mapą po kraju możemy się natknąć na topograficzne niespodzianki.