Komedia romantyczna „Lepiej późno niż później” z udziałem gwiazd: Jacka Nicholsona i Diane Keaton nie ma właściwie słabych punktów poza jednym – grzeszy nadmiarem dobrych intencji. Miłość starszych ludzi po sześćdziesiątce pokazana jest tak uroczo sentymentalnie, że niechybnie prowadzi do porównania z reklamą proszku do prania. Pisarka i intelektualistka, która jest równocześnie wspaniałą kucharką i wyrozumiałą mamusią, zakochuje się w wiekowym playboyu, znawcy rapu i hip-hopu, gustującym, niestety, w nieco młodszych paniach. W chwili poznania dobiera się właśnie do ponętnej córeczki szacownej i bogatej damy, ale szwankująca kondycja nie pozwala mu posunąć się tak daleko, jakby chciał. Spotkanie tych dwojga doświadczonych osób, obdarzonych tak różną wrażliwością i odmiennym temperamentem, kończy się oczywiście hollywoodzkim happy endem, ale zanim to nastąpi, Nancy Meyers, reżyserka i scenarzystka, robi wszystko, by widzowie uwierzyli w siłę namiętności i autentyczność uczuć pary bohaterów. Niestety, klimat broadwayowskiego melodramatu z lat 50. zatruwa sympatyczną atmosferę tego filmu, a manieryczna gra Jacka Nicholsona rodzi tylko podejrzenie, że nagły zwrot w kierunku nieatrakcyjnej, za to bardzo wymagającej kobiety, jest tylko pobożnym życzeniem autorki filmu.
Janusz Wróblewski
++ dobre
+ średnie
– złe