Archiwum Polityki

Nowy początek historii

Z Francisem Fukuyamą rozmawia Edwin Bendyk

Edwin Bendyk: – W naszym rankingu stu najbardziej wpływowych osób na świecie zajął pan wysoką, trzynastą pozycję. Domyślam się, że w dużej mierze przyczyną uznania jest słynna teza o końcu historii, jaką sformułował pan w 1989 r. Zgodnie z nią kresem ewolucji systemów społecznych jest liberalna demokracja i kres ten został osiągnięty wraz z upadkiem komunizmu. W ostatniej swej książce „Koniec człowieka” odwołuje pan jednak koniec historii, a winna tej zmiany poglądów jest nauka.

Francis Fukuyama: – Przyjrzyjmy się różnym projektom rewolucyjnym. Czy to będzie rewolucja francuska, rosyjska czy też chińska, rewolucjoniści uznawali, że przeszkodą w budowie idealnego świata jest człowiek ze swymi słabościami: egoizmem, chciwością, rozbudzonym indywidualizmem. By wyrugować te słabości, stosowano różne technologie, od poddanej państwowej kontroli edukacji przez propagandę aż po obozy pracy i fizyczną eksterminację. Ale technologie te nie były w stanie zmienić człowieka. Obecnie jednak, za sprawą rozwoju nauk kognitywnych zajmujących się biologicznymi i informatycznymi aspektami poznania i myślenia, a także neurofarmakologii, inżynierii genetycznej, otwierają się takie możliwości modyfikacji natury ludzkiej, o jakiej dawne rządy totalitarne mogły tylko marzyć.

Czy oznacza to, że nauka jest wrogiem liberalnej demokracji?

Nauka jest moralnie neutralna. Rewolucja przemysłowa doprowadziła do poprawy jakości życia, ale dała również czołgi, karabiny maszynowe i bombę atomową. Biologia molekularna i oparte na niej biotechnologie kryją w sobie olbrzymi potencjał, dają szansę tworzenia nowych leków i nowych terapii. Ale nie ma żadnej gwarancji, że skutki rozwoju technologii będą tylko dobre. Dlatego technologia musi być poddana społecznej kontroli.

Polityka 12.2004 (2444) z dnia 20.03.2004; Rozmowa Polityki; s. 104
Reklama