Archiwum Polityki

Smutki nekrologów

Czytanie nekrologów to zajęcie tradycyjnie interesujące, dające wytchnienie po lekturze pierwszostronicowych wiadomości. Informacje tam zawarte wesołe nie są, ale gdzie im do smutku lektury sondaży opinii publicznej. Nekrologi czytamy ze spokojem. Mamy w tym przypadku przekonanie, graniczące z pewnością, że są to kwestie nieuchronne, absolutnie demokratyczne, z równym skutkiem dotykające i tych ze świecznika, i tych spod niego.

Pewien smuteczek po przeczytaniu jednak pozostaje. Któż nas bowiem opuszcza: szlachetny i prawy Człowiek, niestrudzony działacz na polu, Przyjaciel, Na Którym Można Było Polegać, szczery patriota, twórca firm, uosobienie miłości, ukochana Ciocia, Człowiek, którego wkład trudno przecenić, zasłużony pracownik, przyjazny ludziom, najukochańszy Mąż i Ojciec, zasłużony pracownik administracji centralnej.

Nie doszuka się, nawet badacz pedantyczny, nekrologu szui i malwersanta, dręczyciela i mistrza molestowania, wyrodnego ojca, krętacza, łachudry, oprycha, złodzieja, bandziora, donosiciela i prowokatora, łobuza, łapówkarza oraz nudziarza. Próżno szukać pożegnania alfonsa i sprzedawcy ustaw. Nie znajdzie nawet pedant klepsydry recydywisty, zamordysty, populisty ani kretyna. Brak sukcesów w tych poszukiwaniach dodaje do naturalnego, w tych okolicznościach, smutku konstatację dramatyczną – zostajemy w coraz gorszym towarzystwie. przybylik

Polityka 12.2004 (2444) z dnia 20.03.2004; Fusy plusy i minusy; s. 111
Reklama