Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Wzrost niedynamiczny!

Adam Grzeszak pisze w Raporcie [„Karmienie strachem”, POLITYKA 8], że cała branża zdrowej żywności, dynamicznie się rozwijająca, rozkwita dzięki umiejętnemu straszeniu konsumentów paskudną chemią zawartą w tradycyjnej żywności. Pragnę wyprowadzić autora z błędnego mniemania o tym dynamicznym wzroście: w Unii Europejskiej jest zaledwie 2 proc. gospodarstw ekologicznych, a w Polsce – pomimo tego „dynamicznego” wzrostu ze 187 gospodarstw w 1997 r. do ok. 2000 w 2003 r. – jest to zaledwie 0,1 proc. wszystkich gospodarstw. Nikt nie jest zainteresowany produkcją żywności ekologicznej, bo nikt na tym nie zarobi: ani producent nawozów, ani producent chemicznych środków ochrony roślin, ani rolnik, który jest pozostawiony sam sobie. Żadna instytucja nie zajmuje się w Polsce promocją produktów ekologicznych, z wyjątkiem organizacji pozarządowych. Rząd był mocno zaangażowany w promowanie „Polskiej dobrej żywności” i wyasygnował na ten cel duże sumy, a jak wiadomo teraz i było wiadomo także wcześniej, hasło to traci rację bytu już w maju 2004 r. Czyli te pieniądze poszły w błoto. Tymczasem żywność ekologiczna, która powinna być dostarczana przede wszystkim małym dzieciom i ludziom chorym, jest w Polsce praktycznie nieosiągalna. Nasza organizacja zajmuje się promowaniem rolnictwa ekologicznego i jego produktów od 1990 r., ale obecnie te możliwości zostały znacznie ograniczone „dzięki” ustawie o ochronie danych osobowych. Główny Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych gromadzi dane o tych gospodarstwach i podaje w oficjalnych opracowaniach liczbę gospodarstw w Polsce i poszczególnych województwach, lecz informacja o tym, gdzie konkretnie one są i co produkują jest nieosiągalna.

Polityka 13.2004 (2445) z dnia 27.03.2004; Listy; s. 38
Reklama