Archiwum Polityki

Zaginione

+

„Zaginione”, psychologiczny western wyreżyserowany przez Rona Howarda, twórcę „Pięknego umysłu”, jest ramotą, której powstania nic w zasadzie nie usprawiedliwia, może z wyjątkiem realistycznej sceny, w której dochodzi do pojedynku na czary pomiędzy szamanem i obdarzonym nadprzyrodzonymi zdolnościami meksykańskim bandytą. Pomyślana jako wciągająca, lecz w istocie dość nudna historia pogoni za psychopatycznym zabójcą, który trudni się porywaniem i sprzedawaniem młodych dziewcząt do burdelu, roi się od powtórzeń i schematów powielanych po wielekroć w masowo niegdyś produkowanych filmach o Dzikim Zachodzie. Ani upozowany na Apacza Tommy Lee Jones, grający w „Zaginionych” byłego malarza, który po dwudziestu latach spędzonych z Indianami wraca do swojej rodziny, ani Cate Blanchett, jego filmowa córka, której uprowadzono dzieci – nie mają specjalnie co grać. Starania aktorów, by nadać postaciom jakąś duchową głębię, kłócą się z przyjętą przez reżysera zasadą szybkiego opowiadania i nieunikania sztampowych rozwiązań, np. gonitw przez pustynię czy obowiązkowej strzelaniny w finale. Jak na reżysera, którego filmy uhonorowano w przeszłości wieloma Oscarami, to zdecydowanie za mało.

Janusz Wróblewski

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 13.2004 (2445) z dnia 27.03.2004; Kultura; s. 58
Reklama