Archiwum Polityki

Imperium Romana

Nawet teraz, gdy jest gubernatorem rosyjskiej Czukotki i właścicielem angielskiego klubu piłkarskiego Chelsea, Roman Abramowicz pozostaje jednym z najbardziej tajemniczych miliarderów.

Widziane z Moskwy. Kolportowana jest tu wzruszająca opowieść o chłopcu z biednej żydowskiej rodziny, który wcześnie stracił matkę i ojca, został adoptowany przez wujka i długo nie wiedział, kim byli jego prawdziwi rodzice; o chłopcu, który chciał wyjść na ludzi. Jednak historia ta traci swój wzruszający charakter, gdy pojawia się zdanie: postanowił zająć się biznesem naftowym. W Związku Radzieckim okresu pierestrojki równie łatwo można było zająć się biznesem naftowym, jak założyć partię polityczną. Niektórzy zakładali – na przykład Władimir Żyrynowski. Ale do tego potrzebna była wola odpowiednich struktur, a nie tylko własna inicjatywa. Mniej więcej te same odpowiednie struktury – tyle że inne jednostki organizacyjne – nadzorowały biznes naftowy. Dlatego też pojawienie się Abramowicza u boku innego prosperującego biznesmena, Borysa Bierezowskiego, raczej nie powinno nikogo dziwić. Bierezowski zgromadził kapitał na politycznym lobbingu. Abramowiczowi powierzono inną, o wiele delikatniejszą misję – zaczęto go nazywać kasjerem rodziny pierwszego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna.

Anatolij Czubajs, jeden z najbardziej wpływowych polityków tamtych lat, wspomina, iż z Abramowiczem poznali go córka Jelcyna Tatiana Diaczenko i szef kancelarii prezydenta Walentin Jumaszew, przyszły zięć Jelcyna. Jedna z dziennikarek pracujących na Kremlu, Jelena Triegubowa, była zszokowana, gdy sekretarz prasowy Jelcyna Siergiej Jastrzembski (obecnie doradca Putina), próbując wyjaśnić jej kolejną kremlowską intrygę, nie wypowiedział na głos nazwiska Abramowicza, lecz napisał je na kartce. Nawet tak dobrze poinformowana dziennikarka nie wiedziała, kto to jest. Była przekonana, że Jastrzembski zamiast nazwiska Bierezowskiego napisał jego imię odojcowskie – Borys Abramowicz.

Polityka 17.2004 (2449) z dnia 24.04.2004; Społeczeństwo; s. 90
Reklama