Archiwum Polityki

Wszystko jest złomem

Cen skupu złomu nie dyktuje już państwo, a rynek. A światowy rynek pochłania dziś miliony ton złomu żelaza i metali kolorowych. Koniunkturę – jak twierdzą specjaliści – nakręca coraz szybciej kręcąca się chińska gospodarka. W Polsce – w porównaniu choćby z latem ub.r. – ceny skupu złomu wzrosły dwukrotnie. Za tonę żelastwa w punkcie skupu można dostać 500–600 zł, za kilogram miedzi 7–8 zł, a za kilogram aluminium 3–4 zł. Cenny stał się każdy kawałek metalu, także taki, który złomem jeszcze nie jest. Jak Polska długa i szeroka mnożą się kradzieże linii energetycznych, urządzeń regulacji ruchu na kolei, metalowych elementów na cmentarzach, znaków drogowych i energochłonnych barier przy drogach, bram wjazdowych do posesji, włazów do studzienek kanalizacyjnych itd. Złodzieje dla zdobycia kilkudziesięciu lub kilkuset złotych niszczą urządzenia warte miliony złotych, bezmyślnie narażając przy okazji na utratę zdrowia i życia (a także swojego majątku) dziesiątki osób. Policja, służby ochrony kolei, służby energetyczne i drogowe są bezradne.

Skupować złom może dziś każdy, sprzedawać takoż. Nie ma regulacji prawnych, które wymagałyby od sprzedającego złom złożenia deklaracji o źródle jego pochodzenia. Skupy złomu biorą wszystko, bo z tego żyją. Niektóre gminy wprowadziły jedynie wobec kierowników punktów skupu obowiązek spisywania personaliów osób oferujących metalowe odpady. Wszystko są to jednak półśrodki. Najwyższy czas na kompleksowe rozwiązania, bo na dekoniunkturę na światowym rynku złomu się nie zanosi.

Polityka 15.2004 (2447) z dnia 10.04.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama