Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Gdybym był bogaty

Bogactwo wciąż budzi w Polsce przesadną nawet admirację zmieszaną z niechęcią. Po kilkuletnim okresie silniejszej wiary w możliwość uczciwego wzbogacenia wracamy do przekonania, że poważne zasoby materialne to wynik raczej kradzieży i machlojek niż uczciwej pracy.

W 1997 r. (badanie CBOS) wśród czynników sprzyjających bogaceniu się na pierwszym miejscu najczęściej wymienialiśmy odwagę, gotowość do ryzyka, pracowitość i całkowite poświęcenie się pracy. Obecnie równie często uważamy, że bogactwu sprzyjają lekceważenie prawa, luki prawne oraz bezwzględność w stosunku do innych ludzi.

Według respondentów bogaci jednak w naszym społeczeństwie zanikają. Tylko 13 proc. respondentów uważa, że bogaci stanowią ponad 10 proc. ogółu Polaków. Ponad dwie piąte badanych (45 proc.) nie zna osobiście nikogo bogatego (wzrost o 13 pkt. w stosunku do 1997 r.), niespełna jedna czwarta (23 proc.) zna tylko jedną lub dwie osoby, a ponad 28 proc. zna kilka osób bogatych. Oczywiście, im ankietowani są lepiej wykształceni i bardziej zamożni, tym więcej wśród nich osób znających kogoś bogatego. Mniej niż pół procenta respondentów wskazuje siebie.

CBOS zapytało następnie, jak, zdaniem respondentów, przystąpienie Polski do Unii Europejskiej wpłynie na liczbę ludzi zamożnych w Polsce. Zdaniem 35 proc. akcesja nie wpłynie znacząco na zamożność Polaków. 33 proc. uważa, że liczba zamożnych wzrośnie. Reszta to sceptycy i niezdecydowani.

CBOS zapytało na koniec, ile powinien zarabiać człowiek, by nazwać go bogatym. Najwięcej, bo 29 proc. respondentów wskazuje, że bogaty to ten, u kogo w rodzinie przypada na głowę od 2 do 5 tys. zł miesięcznie. 20 proc. respondentów uważa, że prawdziwy próg bogactwa to zarobki między 5 a 10 tys.

Polityka 15.2004 (2447) z dnia 10.04.2004; Społeczeństwo; s. 88
Reklama