Archiwum Polityki

Polska w Unii

Mieli zarobić szklarze, zarobili stolarze – ukuto nowe hasło Europejskiego Szczytu Ekonomicznego w Warszawie, zwołanego z okazji poszerzenia Unii Europejskiej. Płyty wiórowe, dykty, styropian, blacha falista i inne akcesoria zabezpieczające przed alterglobalistami szły jak woda. Zabicie płytami jednej witryny kosztowało ok. 500 zł, większej nawet 2 tys. McDonald’s, uważany za symbol globalizmu, wydał na opakowanie siedmiu warszawskich restauracji ok. 60 tys. Z Rynku Starego Miasta zniknęła nawet warszawska Syrenka. Stolica przetrwała alterglobalistów bez zadraśnięcia, a właściciele podliczają teraz straty, jakie ponieśli w związku ze szczytową ostrożnością.

Bohaterem Europejskiego Szczytu Gospodarczego stał się słupski policjant, st. sierżant Sławomir Kuczko. Uratował on od śmierci dwie kaczuszki, które wpadły do studzienki ściekowej na opustoszałym placu Piłsudskiego, gdzie spacerowały wraz z mamą kaczką i rodzeństwem. Zdjęcia sierżanta pokazały wszystkie światowe agencje, a warszawski Szczyt zyskał prawdziwie humanitarne oblicze.

Tuż po północy na biało-czerwonym maszcie na placu Piłsudskiego załopotała unijna flaga. W uroczystości uczestniczyli przedstawiciele władz, prymas Józef Glemp, pierwszy premier III RP Tadeusz Mazowiecki oraz kilka tysięcy osób, także przeciwników UE. Zespół Reprezentacyjny Wojska Polskiego odśpiewał „Odę do radości”, a harleyowcy uruchomili silniki i włączyli klaksony swoich maszyn, w niebo wystrzeliły tysiące fajerwerków.

Warszawiacy nie zawiedli: około 10 tys. osób, całkiem młodych i starszych, przyszło na plac Zamkowy, by wziąć udział w narodzinach Nowej Europy. Koncert powitalny, zorganizowany w noc rozszerzenia przez TVP, niemiecką telewizję ZDF oraz Europejską Unię Nadawców, z udziałem gwiazd estrady, przerodził się w sympatyczną zabawę.

Polityka 19.2004 (2451) z dnia 08.05.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama