Archiwum Polityki

Duch przede wszystkim

Rozmowa z  ks. Mirosławem Cholewą, redaktorem naczelnym kwartalnika „Pastores”, ojcem duchownym Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie, o obyczajach komunijnych

Adam Szostkiewicz: – Co ksiądz najbardziej zapamiętał ze swojej Pierwszej Komunii?

Ks. Mirosław Cholewa: – Liturgię. Ale bardzo mile wspominam też przygotowania. W naszej parafii św. Augustyna w Warszawie mieliśmy dwie znakomite siostry urszulanki: siostra Stella zajmowała się przedszkolakami, a siostra Barbara pierwszymi i drugimi klasami. Obie żyją do dzisiaj. Miałem wtedy pierwsze szersze kontakty z grupą szkolnych rówieśników i bardzo ciepłe katechezy. A że z domu wyniosłem już podbudowę religijną, więc wszystko szło bezstresowo. I przygotowania, i sama uroczystość Pierwszej Komunii Świętej. Był w tym wymiar duchowy, naturalnie na poziomie dziewięcioletniego dziecka, i wymiar rodzinny: zjechało się kilkanaście osób.

I nie czuł się ksiądz przygnieciony czy zepchnięty na margines tym świętowaniem?

Nie, wrażenia miałem bardzo pozytywne. Parafia tętniła życiem, było mnóstwo dzieciaków, ale to nie był tłum, który by przytłaczał.

A jaki prezent ksiądz dostał na pamiątkę Pierwszej Komunii?

Chyba zegarek, ale nie jestem pewien. To nie było najważniejsze. Zapamiętałem święto w kościele i w domu.

A obrazek – świadectwo Pierwszej Komunii?

O tak, mam go do dzisiaj. Zwłaszcza że moja Pierwsza Komunia wypadła w roku tysiąclecia chrztu Polski, 1966.

A co dziś dostają dzieci z okazji Pierwszej Komunii?

Widać dwie tendencje: jedna grupa rodziców i duszpasterzy stara się, by to było przeżycie bardziej duchowe, druga idzie w kierunku rozbudowy wymiaru zewnętrznego. Obejmuje to duże i drogie prezenty oraz stroje.

Dlaczego część rodziców nie bardzo akceptuje dążenie, by Pierwsza Komunia była przede wszystkim przeżyciem duchowym?

Polityka 19.2004 (2451) z dnia 08.05.2004; Społeczeństwo; s. 78
Reklama