Najstarsze wzmianki o jadalnych kwiatach wykorzystywanych w kuchni znaleziono w kronikach ze 149 r. p.n.e., erą opisujących obyczaje panujące w arystokratycznych domach na Dalekim i Bliskim Wschodzie. Okazało się, że i tu, i tu mistrzowie kuchni raczyli stołowników kwiatami róż i pomarańczy. Bliżej nas i w czasie, i w przestrzeni, czyli w starożytnym Rzymie, podawano smażony lub faszerowany kwiat cukinii.
Na drugim końcu świata, w królestwie Azteków, smakosze zajadali się czerwonymi kwiatami i soczystymi owocami kaktusa zwanego nopal. Indiańska legenda zaś mówi, że nopal powstał w cieniu zbrodni. Pewien młody Aztek próbował zabić boga o dźwięcznym imieniu Huitzilopochtli. Opiekuńcze bóstwo plemienia nie tylko wyszło obronną ręką z zamachu, lecz zgładziło zamachowca. Serce wyrwane z piersi młodzieńca wpadło do jeziora i... zakiełkowało. Tak wyrósł najsmaczniejszy kaktus dzisiejszego Meksyku – nopal.
I w naszych ogrodach rosną piękne smakołyki. Na przykład pierwiosnek: niepozorna, pospolita bylina zwiastująca najpiękniejszą porę roku. A cieszy nie tylko oko, lecz także i żołądek. Kwiatki i liście można gotować jak młodą kapustę, dodawać do zup jako zioła lub przyrządzać z nich sałatę z winegretem. Doskonałe są także młode liście i pąki marynowane. Mało kto nawet wśród znawców kwitnącej kuchni wie, jak smakuje wino pierwiosnkowe, które w zakorkowanych i zalakowanych butelkach może leżakować wiele lat. Bardzo podobne zastosowanie (z wyjątkiem – niestety – wina) mają także stokrotki. Ten kwiat dla odmiany oprócz walorów smakowych ma także i lecznicze. Regeneruje np. nadwątloną nadmiernym opilstwem i obżarstwem wątrobę.