Archiwum Polityki

Wałęsa czy Walesa?

Trójmiejski port lotniczy od zeszłego tygodnia nosi imię Lecha Wałęsy, ma też nowe logo z napisem „Gdansk Lech Walesa Airport” i fragmentem podpisu byłego prezydenta. Brak polskich liter, a zwłaszcza „ł” i „ę” w nazwisku, samemu prezydentowi Wałęsie nie przeszkadza, gdyż uważa, że znak musi być czytelny dla zagranicznych gości. Tymczasem Wałęsa bez polskich znaków jest nie do zaakceptowania przez prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza (gmina jest współudziałowcem w spółce Port Lotniczy Gdańsk). Zamierza on przekonać prezesa portu, żeby jednak wprowadzić polskie znaki do logo. – W rodzinnym mieście Lech Wałęsa powinien być Lechem Wałęsą – uważa prezydent Adamowicz. Jego zdaniem, były prezydent jest po Ojcu Świętym najbardziej znanym rodakiem, symbolem, najlepszym znakiem firmowym Gdańska i kraju. – Można o nim mówić, że to polska coca-cola – dodaje. Prezes portu nie zamierza ustąpić: – Logo portu lotniczego musi istnieć w skali międzynarodowej, jest elementem naszego marketingu. Znak pozostanie taki, jaki jest, ponieważ nie będziemy wydawać pieniędzy na zmianę czegoś, co jest dobre – mówi prezes Włodzimierz Machczyński.

Polityka 21.2004 (2453) z dnia 22.05.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama