Archiwum Polityki

Nuty dla nosa

Aby wylansować perfumy, nie wystarczy ich zapach, trzeba do nich dodać obietnicę lepszego życia lub przynajmniej filmową gwiazdę.

Fachowcy zatrudnieni przez firmy kosmetyczne twierdzą, że jeżeli matka miała swoje ulubione perfumy, których stale używała, istnieje ponad 80 proc. szans, że w którymś momencie swojego życia jej córka też po nie sięgnie. Z tego powodu uznani producenci perfum, jak np. Bulgari, Cartier, Lalique czy Chanel, mimo że wprowadzają nowe zapachy (np. jesienią pojawi się orientalny Pocałunek smoka Cartier), są wierni klasyce. Firma Chanel na jesień tego roku planuje wielką międzynarodową kampanię swojej najsłynniejszej marki Chanel 5. Do czasu wytworzenia tych perfum wszelkie wody pachniały jednym kwiatem lub zielem: lawendą, fiołkiem, różą czy konwalią. Chanel 5, która powstała w latach 20., była pierwszą mieszaniną różnych zapachów, a najbardziej rozpoznawalną stała się jej jakby pudrowa woń. Obecnie na rynku przeważają już zapachy abstrakcyjne, a te kojarzące się z jednym kwiatem są rzadsze.

Twarzą reklamującą Chanel 5 była kiedyś Catherine Deneuve, w nadchodzącej jesiennej kampanii będzie nią Nicole Kidman, z którą podpisano kontrakt na ponad 2 mln funtów za pokazanie się w reklamie. Będzie to, trwające ok. 4 minut, mini love-story, które pojawi się na ekranach kin całego świata. Film odwołuje się do wizerunku Kidman w „Moulin Rouge”, ale przeistacza się w nim ona także w księżnę Dianę (ściganą przez paparazzich, wyglądających tak jak w filmie „Słodkie życie” Felliniego) i Marilyn Monroe, która publicznie oznajmiała, że „kładąc się nago do łóżka, nakłada jedynie kroplę Chanel 5”. Na zakończenie Kidman ucałuje brazylijskiego aktora, odtwórcę ról w mydlanych operach, wywołując aplauz fanów. Tylko w ostatnim ujęciu pojawi się napis „No 5”. Ale Kidman to nie jedyna gwiazda zakontraktowana przez perfumerie.

Polityka 21.2004 (2453) z dnia 22.05.2004; Społeczeństwo; s. 100
Reklama