Film irańskiej reżyserki Samiry Makhmalbaf. Proszę nie zrażać się egzotyzmem, bo jest jak najbardziej ciekawy. Nakręcony w 2002 r. w Afganistanie obraz „O piątej po południu” wywołał protesty, gdy był pokazany na festiwalu w Cannes. Starzec, któremu muł padł z głodu, mówi, że nie należy wydawać terrorysty ibn Ladena, bo stanowiłoby to naruszenie zasady gościnności, i że Amerykanie są poganami. Nie mniej zaskakujące są koleje głównej bohaterki – wydawałoby się, że powinna ona korzystać z nowej wolności. Rzeczywiście chciałaby ona zostać „prezydentem”, bo podobno w Pakistanie jest nim kobieta. Gdy udaje się do szkoły koranicznej, zmienia tradycyjne pantofle na białe buciki na wysokim obcasie. Otóż gdy jej ojciec i jej siostra uchodzą, z biedy, do Kandaharu, ona również przyłącza się do nich, wyrzuca zachodnie buciki – gest symboliczny. Wygląda na to, że stare obyczaje stawiają opór. Również nędza nie zniknęła: kradzież kury wywołuje rozruchy, dziecko siostry umiera zaś z wycieńczenia i stary ojciec wygrzebuje dla niego dół na pustyni. Obok tych fragmentów codzienności film daje zaskakujące sceny wizyjne: nasza heroina błądzi poprzez archaiczne ruiny – czy jest to jej marzenie o historii i godności jej kraju? Połączenie surowego realizmu z orientalnym pięknem daje filmowi styl, niespotykany w znanych nam kinematografiach. Ważna pozycja repertuaru ze względu na oryginalną estetykę, a także z racji niespodziewanych sugestii tyczących sytuacji w Afganistanie.
Zygmunt Kałużyński
++ dobre
+ średnie
– złe