Archiwum Polityki

Obrzydliwość

„W innych krajach, jak słyszę, trzyma urząd drabów,
Policjantów różnych, żandarmów, konstablów;
Ale jeśli miecz tylko bezpieczeństwa strzeże,
Żeby w tych krajach była wolność – nie uwierzę”.

To sejmikowe wystąpienie Wojskiego ma wymiar ponadczasowy i poniekąd uniwersalny. Policję zawsze kojarzono z przemocą, i to z przemocą codzienną, banalną, toteż nigdy jej nie lubiano. Owszem. Opowiadano nam kiedyś, że w Anglii jest inaczej. Bobbies mieli tam być rzekomo cenieni i cieszyć się narodową sympatią. Wystarczyło wszakże obejrzeć starcia z nimi strajkujących górników za czasów Żelaznej Damy, potyczki z kibicami, by między bajki to włożyć. Opozycja policja: wolność jest oczywiście z gruntu demagogiczna i fałszywa. Zapewniając bezpieczeństwo, to właśnie policja stwarza nam możliwość korzystania, w ramach prawa, z naszych wolności. Pech w tym, że psychologia społeczna nijak nie rządzi się logiką.

Znamienity reprezentant la nouvelle historie Julio Caro Baroja pisze, że na przełomie XVI i XVII w. w szczytowym okresie polowań na czarownice, które były funkcją strachu przed owymiż czarownicami, chłopi i mieszczanie w obliczu zarazy, nieurodzaju itp. masowo wzywali inkwizytorów na pomoc. Kiedy ci jednak przybywali i zgodnie z zamówieniem i oczekiwaniami wyłapywali wskazane winowajczynie, powszechnie ich nienawidzono i pomawiano o wszelkie możliwe nadużycia, które zresztą wytykają im do dzisiaj niektórzy bezkrytyczni historycy. Według sondaży opinii publicznej, we wszystkich krajach zachodnioeuropejskich policjant znajduje się w hierarchii zawodów na szarym końcu. W Portugalii za śmieciarzem nawet. We Francji policjant to flic (od trzasku bata), keuf (odwrócenie flikeu), perdreau (jeszcze coś z drobiu – młoda kuropatwa), bourre (od bourreau – kat), archer (swołocz), guignol (błazen), renifleur (zasmarkaniec).

Polityka 22.2004 (2454) z dnia 29.05.2004; Stomma; s. 110
Reklama