Archiwum Polityki

Pisz do Pilcha

Ogłaszam, a Polityk czyni to wraz ze mną, Ogólnonarodowy Konkurs na Opowiadanie.

Od dłuższego czasu nękają mnie dwa w zasadzie sprzeczne przeświadczenia. Pierwsze wynika z empirii i mówi, że sztuka opowiadania historii jest w zaniku. Tyczy to nie tylko literatury. Opowiedzieć historię tak, by miała ona początek, środek i zakończenie, zdaje się obecnie niemożliwością, pożałowania godnym przeżytkiem, a może dowodem twórczej zapaści. Ludzie pióra, a też reżyserzy teatralni czy filmowi realizują utwory, które przede wszystkim mają być jakimiś wysoce artystycznymi deklaracjami, a to, czy mają one jakąś fabułę, kolejność zdarzeń, wewnętrzną logikę, zdaje się nie mieć znaczenia. Opinia taka jest pewnie dla niektórych krzywdząca, ale niestety ma znacznie więcej uzasadnień niż braków. Jak mawiał nieodżałowany Jan Lebenstein: dziś twórca w zasadzie nie ma pomysłu, a jak ma pomysł, to go nie realizuje, ale komentuje. Nieopowiadanie historii, a ich komentowanie, nicowanie, rozpruwanie, pozorowanie intelektualnych znaczeń i estetyczne wypindrzanie takiej jałowizny jest bardzo złośliwym nowotworem sztuki dzisiejszej. Zasłania prawdę, maskuje brak prawdy, wiedzie do kłamstwa.

Drugie moje przeświadczenie bierze się z intuicji i jest odwrotne, czyli optymistyczne. Otóż wydaje mi się, że lada chwila sztuka opowiadania odrodzi się, ludzie, zwłaszcza młodzi ludzie, zaczną opowiadać historie, pisać, kręcić i wystawiać pełne zdarzeń, przygód i perypetii opowieści.

Konkurs ma zatem z jednej strony być sprzeciwem wobec zaniku sztuki opowiadania, z drugiej strony ma wzmóc i przyspieszyć rychłe odrodzenie tej sztuki. Ma dać interesujące świadectwo tego, o czym i jak Polacy dziś opowiadają. Choć nie stawiam żadnych ograniczeń, zawodowym literatom raczej udział odradzam, a specjalnie do udziału zachęcam tych, którzy jak dotąd nigdy niczego na piśmie nie opowiadali.

Polityka 51.2003 (2432) z dnia 20.12.2003; Kultura; s. 103
Reklama