Archiwum Polityki

Monarchia dwugłowa

„Ludzie, czy was już całkiem pogięło!!!!!!!!” (tu osiem wykrzykników). Tak się zaczyna najnowszy wpis na stronie www Nieoficjalnego Internetowego Sztabu Wyborczego Jolanty Kwaśniewskiej. Znając wyniki pierwszego prezydenckiego sondażu „Polityki” trudno wobec tego pytania pozostać obojętnym. Czy rzeczywiście „całkiem nas pogięło”? Chcemy jakiejś konstytucyjnej monarchii?

Zdaniem Krzysztofa Piesiewicza jest to objaw infantylizacji elektoratu, wynik fatalnego spustoszenia, jakie się dokonało wśród polskich polityków. Polacy tak zniechęcili się do polityki, że na najbardziej polityczny urząd szukają kandydata niepolitycznego. Zdaniem samego prezydenta Kwaśniewskiego wyniki sondażu „Polityki” „wpisują się w klimat roku 2003”. Prezydent uważa, że „niewątpliwie mamy do czynienia z kryzysem nie tylko układu rządzącego, ale układu politycznego, partyjnego. (...) Wchodzimy w moment ogromnego ryzyka, z którego, jak sądzę, klasa polityczna za słabo zdaje sobie sprawę”.

Poza „niepolitycznością” najważniejsze atuty pani prezydentowej to mąż, który w powszechnym przekonaniu sprawdził się jako prezydent, i dobrze odegrana rola Pierwszej Damy. Do tych oczywistości Aleksander Smolar dodaje jeszcze tło „spsiałej klasy politycznej”, na którym działa Jolanta Kwaśniewska, płeć – bo wybór kobiety to odrzucenie zohydzonego męskiego świata polityki, świata konfliktów, agresji, awantur – i umiejętne połączenie wizerunku kobiety nowoczesnej, samodzielnej, przedsiębiorczej z tradycyjnym obrazem Polki jako religijnej pani domu, dobrej matki i troskliwej żony.

Silna pozycja pani prezydentowej nie jest specjalną nowością. Pani Kwaśniewska od czterech lat jest w ścisłej czołówce dorocznego sondażu Pentora, w którym badani wybierają Człowieka Roku odpowiadając na pytanie: „Kto w ciągu ostatniego roku wywarł największy wpływ na rzeczywistość Polski?”. Wprawdzie przez te lata zawsze wyprzedzali ją Jan Paweł II i Aleksander Kwaśniewski, a w 2001 r. także Adam Małysz i Andrzej Lepper, ale tylko ona systematycznie z roku na rok zbierała coraz więcej głosów. Także silna pozycja pani prezydentowej wśród kandydatów na następców jej męża nie jest rewelacją.

Polityka 37.2003 (2418) z dnia 13.09.2003; Temat tygodnia; s. 23
Reklama