Kto zasługuje na miano pesymisty? Ludowa mądrość podpowiada: facet, który boi się wydoić krowę z obawy, że mleko jest już skisłe. A kogo możemy zaliczyć do grona optymistów? Bywalca poczekalni i korytarzy urzędów. Grymaśnikowi skarżącemu się na tryb pracy urzędniczej tłumaczy z uśmiechem:
– Nie narzekaj na dyrektora. Popatrz na ministra.
Coraz trudniej być optymistą. Nawet Jan Władysław Maria Rokita z trudem ukrył rozczarowanie: najpierw w Krakowie nie chcieli go na prezydenta; dużo tam szacowniejszych zabytków. Teraz z rankingu w „Polityce” wynika, że szanse Rokity na prezydenturę są równe Ziobru. Jedyne pocieszenie: wybitny polityk Platformy ma wielu fanów. Słyszałem, jak taki właśnie fan zwierzał się koleżce:
– Kiedy wiem, że w dzienniku pokaże się Rokita, nie odchodzę na krok od telewizora. Ktoś przecież może go włączyć.
Cała nadzieja w Unii – uda się wyeksportować nałogowych mówców, naprawiaczy wszystkiego, recenzentów cudzych działań, ścisłowiedów, ambicjonerów nad stan posiadania umysłowego. Dopiero w europejskim parlamencie pokażą, co potrafią, zabierając własne urządzenia nagłaśniające, tuby propagandowe, klęczniki (robione na zamówienie posłów SLD), instrukcje z Miodowej, maniery z Targówka i Jarmarku, nazywającego się – było nie było – Europa. Że co? Że na Wiejskiej będzie cicho jak w grobie? Opowiadano mi o grobowcu w Odessie. Na płycie znalazła się informacja: – Tu spoczywa właściciel, ale lokal jest czynny od dziewiątej rano do ostatniego gościa.
Dosyć o politykach. Nieschodzącym z ust tematem stały się podatki. A co to będzie dopiero, gdy wejdzie na ekrany „Król Ubu” Piotra Szulkina.