Archiwum Polityki

Trzy paszporty mojego syna

Rozmowa z Normanem Daviesem, historykiem brytyjskim

Marek Ostrowski: – Dyskutujemy teraz o przyszłości Europy, jedni chcą federalnego państwa, inni boją się utraty suwerenności. Wielka Brytania składa się z co najmniej czterech części (Anglia, Szkocja, Walia, Irlandia Płn.); nie jest państwem narodowym, nie ma jednolitego systemu prawnego ani scentralizowanego systemu oświaty, historycznie nie ma wspólnej polityki ani dziejów. Może samo Zjednoczone Królestwo mogłoby być modelem Unii Europejskiej?

Norman Davies: – To jest ciekawy pomysł. Moim zdaniem, tożsamość buduje się przede wszystkim ze wspólnych przeżyć, na przykład wojny z sąsiadem. W wypadku państwa brytyjskiego wspólnym przeżyciem było imperium. Nie wiem, czy Polak może sobie wyobrazić, że tak mały kraj panował nad setkami milionów ludzi na całym świecie. W obliczu tak ogromnego przedsięwzięcia Brytyjczycy przez parę wieków jakby zapomnieli o różnicach wewnętrznych; myśleli o sobie przede wszystkim jako o szczęśliwych panujących. Wzięli to bardzo poważnie: misja cywilizacyjna, nawrócenie różnych ludów na chrześcijaństwo, współpraca ekonomiczna, korzyści handlowe. Walijczyk, Szkot czy Anglik, wszyscy uczestniczyli w przedsięwzięciu imperialnym.

Obecne różnice powstały po błyskawicznym upadku imperium; jeszcze w 1945 r. liczyło ono miliard ludzi. Rozpad był wielkim szokiem, traumą, choć – inaczej niż w imperium francuskim – dokonało się to prawie bez rozlewu krwi. Jako uczeń zbierałem znaczki; mieliśmy stronę klasera na każdą kolonię... Dla mego syna wszystko to stało się zupełnie obce.

Więc możemy sobie w Europie wyobrazić podobny układ. Mamy jakieś wspólne elementy, ale Unia nie narzuca obywatelom ani nie rozwija jednej tożsamości. Pan wielokrotnie powtarza, że nastaje czas wielowarstwowej tożsamości.

Polityka 41.2003 (2422) z dnia 11.10.2003; Świat; s. 58
Reklama