Archiwum Polityki

Carla Bruni

+++

Od kobiet na estradzie aż się roi. Mam jednak dość wokalnej ekwilibrystyki Celine Dion i nachalnej propagandy wdzięków Jennifer Lopez. Zawsze bowiem lepsze jest to co stylowe i niecodzienne. Na przykład śpiewająca francuska modelka Carla Bruni. Wydała teraz swoją pierwszą płytę „quelqu’un m’a dit”. 12 nastrojowych piosenek ze znakomitym podkładem gitar akustycznych, piękne balladowe melodie plus głos, jakiego dawno nie było. Nie żaden tak zwany wielki wokal, nic, co kojarzyłoby się z Edith Piaff. Przewaga Carli polega na subtelności, delikatnym erotyzmie, na niezwykłym talencie do budowania klimatu właściwego intymnej liryce. Ona śpiewa tak jak wygląda, a wygląda doprawdy intrygująco. Nic dziwnego, że już dziś w Paryżu, Londynie, w Berlinie i w Pradze ma tłumy wielbicieli, a i w Warszawie w kuluarach klubowych mówi się o niej (przede wszystkim w męskim heteroseksualnym gronie) z błyskiem w oku.

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 44.2003 (2425) z dnia 01.11.2003; Kultura; s. 59
Reklama