Archiwum Polityki

Poduszka na siedzeniu

Czy urzędnicy państwowi powinni ponosić odpowiedzialność finansową za swoje błędne decyzje? Ostatnio taką propozycję wysunęła sejmowa komisja gospodarki, ale rząd ją odrzuca. Na razie więc za urzędnicze potknięcia i złą wolę płaci Skarb Państwa albo też uchodzą one zupełnie bezkarnie.

Firma Jana G. splajtowała, gdy przed dwoma laty urząd skarbowy orzekł, że winna jest państwu 2,5 mln zł zaległego podatku. Urząd zablokował konta bankowe, więc firma musiała upaść z braku środków obrotowych. Urzędnik, który wydał decyzję, otrzymał za nią specjalną nagrodę. Po półtora roku decyzja została uchylona. Nie odbuduje to jednak firmy Jana G. ani nie zmniejszy jego poczucia krzywdy, jakiej doznał od organu państwa. Zwłaszcza że wydający decyzję urzędnik nie otrzymał żadnej reprymendy. Nie musiał też zwrócić przyznanej nagrody. Wyszło na to, że Jan G. własnymi podatkami sfinansował działanie urzędu, który bezprawną decyzją zniszczył jego firmę i 25 miejsc pracy oraz – pośrednio – dołożył się do premii dla urzędnika, który własnoręcznie podciął jej gardło.

Błędy są rzeczą ludzką i trudno się od nich uchronić. Jednak w normalnym życiu za błąd się płaci. Krzywdę komuś wyrządzoną – nawet niezamierzoną – trzeba naprawić. Wymaga tego nie tylko poczucie moralności, ale także prawo. Zasada ta nie dotyczy jednak funkcjonariuszy państwa. Za ich błędy płaci Skarb Państwa, czyli my – podatnicy. Państwo od odpowiedzialności tej nie może się uchylić, jako że art. 77 konstytucji stanowi, iż „każdy ma prawo do wynagrodzenia szkody, jaka została mu wyrządzona przez niezgodne z prawem działanie organu władzy publicznej”. To obywatelskie prawo wspiera orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego, który przed dwoma laty uchylił art. 418 kodeksu cywilnego, nakazujący – przed uzyskaniem odszkodowania – udowodnienie winy urzędnikowi. W wielu wypadkach przepis ten zamykał drogę do uzyskania zadośćuczynienia, ponieważ wykazanie, że w jakiejś instytucji to właśnie ten, a nie inny urzędnik ponosi winę za wydanie błędnej decyzji, było najczęściej niemożliwe.

Polityka 47.2003 (2428) z dnia 22.11.2003; Kraj; s. 38
Reklama