Archiwum Polityki

To właśnie miłość

++

Trudno sobie wyobrazić kameralną, romantyczną komedię z dziesięcioma, a co dopiero z piętnastoma pierwszoplanowymi postaciami. W filmie „To właśnie miłość” Richarda Curtisa (scenarzysty „Czterech wesel i pogrzebu”, „Dziennika Bridget Jones” i „Notting Hill”) bohaterów mamy dwudziestu, mimo to nie odnosi się wrażenia, że jest ich za wielu. Niezależnie od wieku i zajmowanej pozycji każdy przeżywa wstrząs wywołany spotkaniem osoby, z którą chciałby spędzić resztę życia. Nowo wybrany premier Wielkiej Brytanii (Hugh Grant) zakochuje się w sekretarce, zdradzany pisarz kryminałów (Colin Firth) wyznaje miłość swojej gospodyni, dziesięcioletni chłopiec uczy się grać na perkusji, bo chce w ten sposób zwrócić uwagę koleżanki itd. Curtis, choć debiutant, panuje nad mnogością pojawiających się wątków – osobliwych wariacji na temat miłości, która rani duszę i sprawia, że człowiek traci grunt pod nogami. Serwuje przy okazji tak potężną dawkę ironii, ciepła i patosu, że ta pozornie banalna panoramiczna bajka o ludziach ze złamanymi sercami, rozgrywająca się w przedświątecznej scenerii, jest jednym z bardziej wzruszających filmów tego sezonu.

Janusz Wróblewski

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 47.2003 (2428) z dnia 22.11.2003; Kultura; s. 62
Reklama