Archiwum Polityki

Tylko dobroczynność

Z przerażeniem przeczytałem artykuł Ewy Nowakowskiej [„Dawanie ma branie”, POLITYKA 42, co łączy biznes z dobroczynnością]. Komercjalizacja życia jest już tak wszechogarniająca, że dotarła do najbardziej delikatnej sfery – pomocy najuboższym. Z filantropii czyni instytucję, w której zaczyna obowiązywać norma: dostaję za to, że daję. Gani się tych, którzy wspierają ubogich, chorych i najczęściej bezradnych w swoim nieszczęściu. Bo jest to „czarna dziura biedy i beznadziei”. Chwali się natomiast programy opracowywane przez specjalistów, gdzie „grosz wydany jest z większym namysłem i rozsądkiem”. Okazuje się, że „biznes wiąże dobroczynność z efektem propagandowym (...) i taki jest w istocie cel finansowanych przez firmy fundacji”.

W oparciu o takie wartościowanie Fundacja Dobroczynności Atlas – która powołana została do życia przez firmę Atlas w 1996 r. i do tej pory wspomogła potrzebujących na kwotę ponad 20 mld zł – nie jest ani trendy, ani cool. Jest anachroniczna i praktycznie nie powinna istnieć. Fundacja wspiera dzieci i osoby dorosłe pokrzywdzone przez los, obecnie w Sopocie buduje hospicjum – miejsce godnego odejścia ludzi chorych. Jak ocenić tę inicjatywę – „gest ckliwy i łatwy” czy „wynik zdrowego odruchu inwestycyjnego”?

Michał Rzepiak

, Grupa Atlas

Polityka 47.2003 (2428) z dnia 22.11.2003; Listy; s. 103
Reklama