Wszystkie te pytania pojawiły się po serii wystąpień szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, najpierw na posiedzeniu Rady Ministrów, potem na konferencji prasowej i wreszcie w Sejmie: na forum komisji do spraw służb specjalnych, Konwentu Seniorów i na utajnionym posiedzeniu plenarnym.
Co tak naprawdę powiedział minister Andrzej Barcikowski rządowi i parlamentarzystom? Wiedza publiczna, która dostała się dzięki przeciekom do mediów, jest ograniczona i w sposób oczywisty politycznie sterowana, co powoduje, że wciąż poruszamy się w sferze przypuszczeń, a nie twardych faktów. Z całą pewnością można stwierdzić jedynie, że szef ABW mówił o sferach szczególnie silnie poddanych działaniom grup nacisku (przemysł farmaceutyczny, kontrakty gazowe, gry losowe, system ewidencji pojazdów) i mówił też o lobbingu, w wyniku którego uszczuplone zostały dochody Skarbu Państwa. Na ile jego oskarżenia (lub tylko informacje ostrzegawcze) skierowane były przeciwko lobbystom, a na ile przeciwko dziennikarzom zbyt łatwo ulegającym ich wpływom, nie do końca wiemy. Z posiedzenia sejmowej komisji do spraw służb specjalnych przeciekła informacja, że Barcikowski wymieniał tytuły gazet i nawet nazwiska dziennikarzy, ale dotarły też opinie, że mówił o sprawach poważnych i to nie w kontekście mediów, ale właśnie lobbystów.
Wszystko to w sposób oczywisty świadczy o jednym: służby specjalne mogą mieć swoje informacje, mogą o nich informować premiera, który jest ich bezpośrednim przełożonym, na światło dzienne powinny jednak wychodzić tylko wówczas, gdy mają dowody na złamanie prawa, czyli zawiadamiając prokuraturę o popełnieniu przestępstwa. Każde inne wystąpienie szefa służb specjalnych jest zaproszeniem do politycznej awantury i z taką mamy właśnie do czynienia. Jeżeli przekazanie informacji Sejmowi nakazali szefowi ABW premier lub Rada Ministrów, to skutki teraz zbierają.