Archiwum Polityki

Takich dwóch jak ich trzech

Co takiego się stało, że Platforma Obywatelska, o której jeszcze niedawno mówiło się, że jest jednym wielkim rozczarowaniem, z miesiąca na miesiąc stała się liderem rankingów, detronizując SLD?

Platforma niewątpliwie przeżywa swój drugi miesiąc miodowy. To wprawdzie nie jest ten entuzjazm, jaki panował, gdy trójka liderów – Olechowski, Płażyński i Tusk – gromadziła na wiecach założycielskich tej partii (dla niepoznaki zwanej wówczas ruchem) tysiące zwolenników, ale kto wie, czy nie jest to początek sukcesu trwalszego.

Jeszcze niedawno działacze PO skarżyli się, że cokolwiek by zrobili, są przedmiotem nieustannej krytyki, że ciągle słyszą, iż sprawiają zawód. Teraz karta się odwróciła. – Grzeje mi się telefon – wyznawał „Rzeczpospolitej” Rafał Zagórny – dzwonią ci, którzy chcą się zapisać, telefonują nawet ci, o których sądziłem, że nigdy nie zadzwonią. Innym też „grzeją się” telefony. Do PO przystąpił ważny działacz Unii Wolności, zgłasza się popularny dziennikarz telewizyjny, który chciałby wystartować w wyborach europejskich (jego nazwisko jest jedną z najbardziej strzeżonych tajemnic w partii). No po prostu zrobił się ruch.

I nie jest to akcja promocyjna, to są fakty. Widzą je terenowi działacze Unii Wolności. Oni nie mają złudzeń. PO w terenie dotychczas słabo się zakorzeniła. Zbierała raczej tych, którzy nigdzie nie mogli zagrzać sobie miejsca albo przychodzili w takim celu, w jakim dziś generalnie przychodzi się do polityki: dla wyrobienia sobie układów, podniesienia wartości własnej lub swojej firmy, szukając zatrudnienia w sferze – nazwijmy ją – socjalno-politycznej. Klimat się jednak zmienił.

Terenowe koła Unii Wolności, poszczególni działacze samorządowi uważnie przyglądają się notowaniom Platformy i nieuchronnie od Unii odpłyną. Co może dać im UW? Prawdopodobną przegraną w wyborach europejskich, comiesięczne notowania preferencji wyborczych balansujące na granicy 5 proc.

Polityka 49.2003 (2430) z dnia 06.12.2003; Kraj; s. 24
Reklama