Archiwum Polityki

Jednoręcy, łączcie się!

Nowa postępowa moda dotarła nad Wisłę prosto z Ameryki. Chodzi mianowicie o flash mob, rodzaj happeningu organizowanego przez kilkunastoosobową grupę (to ten mob właśnie) porozumiewającą się za pomocą esemesów. Grupa umawia się o określonej porze w określonym miejscu i razem zaczyna robić dziwne rzeczy: pstrykać długopisami, chodzić w zwolnionym tempie albo na przykład krzyczeć: gdzie mój kartofel? Trwa to kilkanaście sekund, po czym grupa znika – aż do następnego spotkania. Głupie? Ale modne. A przecież pomysł można twórczo zastosować w innych dziedzinach z pożytkiem dla społeczeństwa. Weźmy tajemniczych posiadaczy jednorękich bandytów, czyli automatów do gry. Mają wyraźny kłopot z uiszczaniem skromnych opłat za swoją działalność. Próbują wręczać te pieniądze jakimś mafiom. Chcieliby pewnie zachować się jak prawdziwi obywatele, ale, podobnie jak z całą czarną strefą, powoduje nimi fałszywy wstyd. A przecież mogliby zrobić tak: wszyscy umawiają się sekretnie przed Ministerstwem Finansów, na dany znak wpłacają po 200 euro – i rozpływają się w tłumie.

Iwp

Polityka 49.2003 (2430) z dnia 06.12.2003; Fusy plusy i minusy; s. 102
Reklama