Archiwum Polityki

Król karuzeli

Kardynał Madrytu jest człowiekiem z Galicii. Jak słyszę, reprezentuje cechy charakterystyczne tej prowincji. Jest zamknięty, milczący, tajemniczy, a jego napięte rysy wskazują na silny charakter, który daje znać o sobie w zarządzaniu hiszpańskim Kościołem, jako że przewodniczy on episkopatowi tego kraju.

Na mszy transmitowanej przez telewizję z kaplicy uniwersytetu kardynał miał wygłosić kazanie. Wśród hiszpańskich uczestników kongresu na temat kultury panowało ożywienie – czy kardynał skomentuje publicznie zaręczyny następcy tronu Filipa z dziennikarką telewizyjną. Ma ona bowiem za sobą ślub cywilny i rozwód. Teraz ma szanse zostać następną królową Hiszpanii.

Z punktu widzenia prawa kościelnego przyszła królowa jest osobą wolną, cywilny związek nie jest związkiem sakramentalnym. Sympatyczna narzeczona Filipa ma życzliwą prasę, która broni koleżanki przed krytyką. Spora część opinii publicznej jest jednak poruszona tym, że królowa będzie rozwódką. Chcą wiedzieć, czy wstępując w nowy związek z przyszłym królem zamierza zrewidować swój stosunek do małżeństwa i przyjąć do wiadomości sakramentalną nierozerwalność, czy też chce pozostać wierną innej koncepcji.

W związku z tą sprawą ożywiła się wśród Hiszpanów refleksja na temat, czym jest monarchia w demokracji i dlaczego jedna rodzina posiada przywilej niezwykłości, a miliony innych go nie mają. Ta dziedziczna niezwykłość owocuje całą masą oczywistych przywilejów, ale pociąga za sobą konieczność, by król z królową świecili przykładem cnoty obywatelskiej, a także osobistej.

Obywatele przywiązani do idei stałego związku wydają się być w mniejszości, ale nawet oni mają skłonność stawiać zupełnie inne wymagania tym, którzy proszą o koronę.

Polityka 49.2003 (2430) z dnia 06.12.2003; Zanussi; s. 105
Reklama