Archiwum Polityki

Między Cnotą a Dobrobytem

75 lat temu młody, ambitny generał chciał przenieść swój kraj z Azji do Europy, zmienił alfabet i kalendarz, kobietom zdjął czadory, mężczyznom kazał wdziać marynarki i kapelusze, odebrał władzę duchownym. Dziś Turcy są rozgoryczeni - Stary Kontynent nie chce ich wpuścić na salony, czyli do Unii Europejskiej. Toteż grozi rewanżem: zablokowaniem rozszerzenia NATO i zerwaniem unii celnej z Brukselą. Ta gorycz wynika z faktu, że Turcja pragnie stać się integralną częścią Zachodu, a Zachód tego nie dostrzega.

Generał Kemal Pasza Atatürk chciał diametralnie zmienić wizerunek Turcji - z azjatyckiego straszaka w pełnoprawnego uczestnika polityki międzynarodowej. Z potęgi, gotowej wchłonąć wszystko, co tylko zdoła, w silne państwo, oparte na zachodnich regułach gry, dominujące jedynie w swojej części świata.

Dlatego w 1923 r. nowy prezydent, który przejął władzę jeszcze w Turcji osmańskiej (patrz obok "Zmierzch imperium"), postanowił zbudować państwo narodowe w - o ile to możliwe - historycznych granicach. W budowie przeszkadzał mu jednak islamski balast. Toteż zrzucił go sekularyzując kraj, zakazując noszenia tradycyjnych fezów, nadając kobietom równe prawa z mężczyznami, usuwając z instytucji publicznych symbole religijne czy nadając Turkom nazwiska. Zdając sobie sprawę, że reformy te mogą wywołać wrzenie wśród konserwatywnych islamistów, władzę swą oparł na armii, z której się wywodził i której lojalności był pewien. I na dobrą sprawę silna pozycja wojskowych utrzymała się do dziś; w 75-letniej historii republiki armia niejednokrotnie udowodniła swą pozycję i przywiązanie do tradycji Atatürka. Po raz pierwszy w powojennej historii kraju w 1960 r. w zamachu stanu przeciwko władzy Partii Demokratycznej, ostatnio zaś skłaniając do samorozwiązania rząd Neçmettina Erbakana. Zawsze w imię wierności wobec linii politycznej wytyczonej przez Ojca Turków.

Trzeba przyznać, że dzięki tej linii Turcji rzeczywiście udało się zbliżyć do Zachodu. Po drugiej wojnie światowej (w której opowiedział się po stronie aliantów) kraj ten stał się członkiem wielu światowych instytucji, z ONZ na czele. Najbardziej spektakularnym sukcesem rządu w Ankarze stało się przystąpienie tego kraju do NATO w 1952 r. Doceniono też gospodarczą politykę Turcji, przyjmując ją do Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Światowej Organizacji Handlu.

Polityka 46.1998 (2167) z dnia 14.11.1998; Świat; s. 38
Reklama